Cisza.
Martwa cisza panująca w kostnicy. Molly Hooper nigdy jej nie lubiła i zawsze
nuciła coś pod nosem, kiedy sama wykonywała swoje obowiązki. Jednak tym razem
było inaczej. Tym razem Molly patrzyła na ekran małego telewizora stojącego w
pomieszczeniu obok i marzyła o ciszy. Moriarty wrócił. Nie, to nie mogła być prawda.. Może ktoś
włamał się do systemu żeby przestraszyć delikatną panią patolog? Albo to miał
być głupi, niewybredny żart? Molly odłożyła próbki i zdjęła rękawiczki
laboratoryjne. Usiadła przy swoim laptopie i włączyła go, chcąc sprawdzić, czy
media wiedzą coś na temat powrotu Moriarty’ego. Jednak Hooper nie zdążyła nawet
wpisać swojego hasła, bo przed nią, na ekranie, pojawiła się twarz Jima i ten
okropny głos powtarzający w kółko jedno zdanie. Molly odskoczyła od laptopa jak
oparzona i bez wahania pobiegła do swojej szafki, żeby zadzwonić do Mycrofta.
Tak, do Mycrofta, bo przecież Sherlock był zmuszony opuścić kraj. Molly
przygryzła wargę myśląc o tym. W dalszym ciągu nie mogła się zdecydować czy
była zła na Sherlocka czy mu współczuła czy była rozczarowana czy było jej po
prostu przykro, że o całej sprawie dowiedziała się z Internetu a młody Holmes
nawet nie raczył się z nią pożegnać. Drżącymi rękami Molly otworzyła szafkę i,
ze swojej dużej torby, wyciągnęła telefon. Włączyła go i zadzwoniła, jednak w
słuchawce usłyszała jedynie przeraźliwe słowa Jima… Nie, to nie mogła być
prawda. To musiał być jakiś chory żart.. Przecież Molly własnoręcznie podpisała
dokumenty świadczące o zgonie. Cóż, nie była przy samej autopsji, bo Mike
stwierdził, że będzie to zbyt traumatyczne, ale przecież pozostali patolodzy
nie pomyliliby śmierci z udawaną śmiercią.. Nagle Molly usłyszała za sobą
damskie kroki.
-Molly?
Molly, gdzie jesteś? – krzyczała zaniepokojona przyjaciółka Molly, Suzy.
-Szafki –
odparła Molly, ale nie była pewna, czy powiedziała to na tyle głośno, by Suzy ją usłyszała. Jednak udało się. W
drzwiach szatni pojawiła się korpulentna brunetka.
-Widziałaś,
Molly? W całym Londynie.. w każdym telewizorze, na każdym laptopie.. ten twój
chłopak, ten z IT… - Suzy ciężko było złapać dech – Moriarty!
-Wiem, Suzy.
Widziałam.. – powiedziała w miarę spokojnie Molly. – Ja.. chyba muszę.. –
westchnęła – spytam się Mike’a czy mogę iść wcześniej do domu.. – szepnęła
Molly jak zaczarowana i, nawet nie zamykając swojej szafki, poszła do biura
swojego szefa. Hooper wyjaśniła całą sytuację i Mike bez problemu zgodził się,
żeby Molly wyszła wcześniej.
-Może cię
podwiozę? – spytał, jednak Molly pokręciła przecząco głową.
-Wybacz mi,
Mike, ale wolę być teraz sama.. – powiedziała krótko i poszła do szatni
spakować swoje rzeczy. Co chwila sprawdzała swoją komórkę, jednak cały czas
widniała tam twarz Jima.
Po około pół
godzinie przemykania między tłumem ludzi i unikaniem reporterów ogłaszających
powrót kryminalisty, Molly Hooper dotarła do swojego mieszkania. Zamknęła drzwi
na każdy zamek jaki posiadała, zdjęła buty, płaszcz i odetchnęła.
-Toby! –
zawołała, ale kot nie zjawił się. Zdziwiona brakiem swojego ulubieńca weszła do
saloniku, gdzie, na jej ulubionym fotelu, siedział mężczyzna którego widziała
dziś zdecydowanie wystarczająco za dużo. Na jego kolanach siedział Toby,
wyjątkowo zadowolony z obecności Jima.
-Tęskniłaś?
– zapytał Moriarty i uśmiechnął się do Molly Hooper.
HW
HW
Zapowiada się fajnie, Moriarty u Molly ;) Wydaje mi się, że czcionka jest trochę za mała, ale ogólnie nieźle :)
OdpowiedzUsuńProblem z czcionką postaramy się rozwiązać :) A jeśli nie, pozostaje stary, dobry Ctrl+ :D
Usuń~Mad.
Łał! Genialne.... Następne rozdziały mogą być ciutek dłuższe, bo jeśli taka krótka notka ma się pojawiać co tydzień, to jest to stanowczo za rzadko! :D
OdpowiedzUsuń