Stali już przy dziwach kiedy Sherlock zauważył wyprostowaną
kołatkę.
,,Mycroft” – pomyślał, po czym oznajmił – Chyba mamy gościa.
-Kogo? – Spytał John.
Detektyw skrzywił kołatkę po czym powoli udał się na górę.
Przeczucia go nie myliły. W fotelu siedział jego brat i powoli
popijał herbatkę. Starszy Holmes zmierzył wzrokiem obojga po czym
oznajmił:
- Wyglądasz na zakłopotanego, braciszku. Czyżby jakieś nowe
wieści o Molly?
Sherlock popatrzył krzywo. ,,Skąd ty o tym wiesz” - mówiły jego
oczy.
- Zapomniałeś, że jestem jedną z ważniejszych osób we Wielkiej
Brytanii. – odpowiedział zwyczajnie. Jakby czytał w myślach. Po
chwili ciszy – Skontaktowała się ze mną. Moi ludzie już po nią
jadą. Niestety. Nie możemy przywieść jej do Londynu. Zapewne
zagrażało by to jej życiu. Zabawne. Zwykle to ty pakowałeś się
w kłopoty, a ostatnimi czasy to inni mają kłopoty przez ciebie.
W tym momencie zadzwonił telefon
. Mycroft po krótkiej rozmowie z
jakimś zapewne mężczyzną zmartwił się.

-… Tak. Tak. Aha. Dobrze. Szukajcie. Nie wiem gdzie. Musicie
szukać. – zakończył rozmowę – Wydaje mi się, że twoja
koleżanka nawet nie ma pojęcie w posiadaniu czego się znalazła.
No cóż. Miło było. Żegnam . – Zabrał parasolkę i kręcąc
nią, wyszedł.
***
- No, no, no. Bardzo nie ładnie. Miałaś nikogo nie informować.
Myślałem, że to zrozumiałe. – powiedział Johnatan trzymając
Molly za rękę.
- Puść mnie. To nie fair. Nie mówiłeś nic. Mówiłeś tylko o
zakazie powrotu do Londynu.
- och. Biedna, głupiutka, mała. A i do twojej informacji. Pan
Moriaty postanowił wyzwać na pojedynek twoich … przyjaciół.
Jeden z nich oberwał w zęby.
- Co? – spytała z przerażeniem – Kto?
Johnatan tyko zaśmiał się podle i zabrał Molly z powrotem do
vana. Tym razem zakneblował ją, związał i zakrył oczy.
Jechali tak dłuższą chwilę po czym goryl wyrzucił biedną
dziewczynę na jakiejś łące.
- Zobaczymy czy tym razem coś wymyślisz – oznajmił i odjechał z
piskiem opon.
***
Sherlock chwycił swoje skrzypce i zaczął grać. Mijały godziny.
Nagle usłyszał głośniejsze puknięcie. Odwrócił się po czym na stole
zobaczył pastelowo-niebieską kartkę. Wziął ją do ręki i zaczął czytać.
,,Nie mam pojęcia skąd Hooper miała numer Mycrofta, ani jak go
zdobyła. Czyżbyś maczał w tym palce?
J.M.
PS.:
Lepiej się pośpiesz z zagadką. Inaczej ONA tego nie przeżyje.
Lepiej się pośpiesz z zagadką. Inaczej ONA tego nie przeżyje.
Do listu była dołączona mapka oraz słowa.
,,Bar niewielki stoi i mokradła. Przy Jeziorku w Wodrreajk. Z 50
km od niego bagno i liny, a tam człowiek z głową zwierza i
pułapka. W labiryncie ktoś płacze.”
Sherlock od razu zorientował się, że chodzi o Jarrow, ale nie miał
pojęcia o co chodziło z labiryntem.
Pozdróweczka
Rox.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz