piątek, 23 stycznia 2015

ROZDZIAŁ SIÓDMY

Stali już przy dziwach kiedy Sherlock zauważył wyprostowaną kołatkę.
,,Mycroft” – pomyślał, po czym oznajmił – Chyba mamy gościa.
-Kogo? – Spytał John.
Detektyw skrzywił kołatkę po czym powoli udał się na górę. Przeczucia go nie myliły. W fotelu siedział jego brat i powoli popijał herbatkę. Starszy Holmes zmierzył wzrokiem obojga po czym oznajmił:
- Wyglądasz na zakłopotanego, braciszku. Czyżby jakieś nowe wieści o Molly?
Sherlock popatrzył krzywo. ,,Skąd ty o tym wiesz” - mówiły jego oczy.
- Zapomniałeś, że jestem jedną z ważniejszych osób we Wielkiej Brytanii. – odpowiedział zwyczajnie. Jakby czytał w myślach. Po chwili ciszy – Skontaktowała się ze mną. Moi ludzie już po nią jadą. Niestety. Nie możemy przywieść jej do Londynu. Zapewne zagrażało by to jej życiu. Zabawne. Zwykle to ty pakowałeś się w kłopoty, a ostatnimi czasy to inni mają kłopoty przez ciebie.
W tym momencie zadzwonił telefon. Mycroft po krótkiej rozmowie z jakimś zapewne mężczyzną zmartwił się.
-… Tak. Tak. Aha. Dobrze. Szukajcie. Nie wiem gdzie. Musicie szukać. – zakończył rozmowę – Wydaje mi się, że twoja koleżanka nawet nie ma pojęcie w posiadaniu czego się znalazła. No cóż. Miło było. Żegnam . – Zabrał parasolkę i kręcąc nią, wyszedł.

***
- No, no, no. Bardzo nie ładnie. Miałaś nikogo nie informować. Myślałem, że to zrozumiałe. – powiedział Johnatan trzymając Molly za rękę.
- Puść mnie. To nie fair. Nie mówiłeś nic. Mówiłeś tylko o zakazie powrotu do Londynu.
- och. Biedna, głupiutka, mała. A i do twojej informacji. Pan Moriaty postanowił wyzwać na pojedynek twoich … przyjaciół. Jeden z nich oberwał w zęby.
- Co? – spytała z przerażeniem – Kto?
Johnatan tyko zaśmiał się podle i zabrał Molly z powrotem do vana. Tym razem zakneblował ją, związał i zakrył oczy.
Jechali tak dłuższą chwilę po czym goryl wyrzucił biedną dziewczynę na jakiejś łące.
- Zobaczymy czy tym razem coś wymyślisz – oznajmił i odjechał z piskiem opon.

***
Sherlock chwycił swoje skrzypce i zaczął grać. Mijały godziny.
Nagle usłyszał głośniejsze puknięcie. Odwrócił się po czym na stole zobaczył pastelowo-niebieską kartkę. Wziął ją do ręki i zaczął czytać.
,,Nie mam pojęcia skąd Hooper miała numer Mycrofta, ani jak go zdobyła. Czyżbyś maczał w tym palce?

J.M.
PS.:
Lepiej się pośpiesz z zagadką. Inaczej ONA tego nie przeżyje.

Do listu była dołączona mapka oraz słowa.
,,Bar niewielki stoi i mokradła. Przy Jeziorku w Wodrreajk. Z 50 km od niego bagno i liny, a tam człowiek z głową zwierza i pułapka. W labiryncie ktoś płacze.”
Sherlock od razu zorientował się, że chodzi o Jarrow, ale nie miał pojęcia o co chodziło z labiryntem.

Pozdróweczka
Rox.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz